Wiecie co . ?
Mimo ,że jestem zimną i oziębłą osobą jeżeli chodzi o uczucia , to zawsze marzyłam ,żeby mieć kogoś do którego moge się przytulić i płakać jak dziecko .
Wszystko powiedzieć co mnie boli i nie martwić się czy mnie osądzi czy nie .
Kogoś takiego ,kto nie koniecznie bedzie dawać jakieś dobre rady , tylko kogoś komu będę mogła pokazać jak bardzo jest mi ciężko i jak bardzo się ciesze ,że ten ktoś przy mnie jest .
Wiem ,że to za dużo ,ale ja lubie marzyć ...
Mimo ,że taka sytuacja mogłaby zaistnieć ja nie dam rady zrobić tego pierwszego kroku do prawdziwej szczerości .
Dlatego wiem ,że to się nigdy nie zdarzy . Ale dlaczego o tym pisze skoro wiem ,że nie ma światełka na końcu tej opowieści . ?
Bo marzeń nikt nie może pogrzebać ,nie tak jak nadziei .