wszystko wraca, wszystko kurwa wraca . Tylko dlaczego wraca wtedy ,gdy ja zaczynałam wierzyć że jest dobrze?
zaczęłam utożsamiać mój dom jako miejsce gdzie moge zawsze wrócić gdy będzie źle . zaczęłam akceptować tate i go szanować . przestałam się go bać i nawet zaczęłam z nim żartować .
wczoraj wszystko się zjebało . mialam przeczucie że coś się stało, bo tato nie wrócił do domu. Tak jak przpuszczałam zapił . Znowu sięgnął po alkohol. Znowu się bałam , płakałam w nocy nie mogłam spać . do 3 w nocy leżałam nieruchomo bojąc się że wejdzie do mojego pokoju . przyszedł pijany a mama wyszła z domu. nie wiecie jak się bałam ... wszystkie emocje ,które odczuwałam gdy z nim mieszkaliśmy jeszcze w Stroniu ,gdy pił wróciły . Nienawidze go. Zaczęłam pracować nad sobą , skupiałam się bardziej na znajomych , zmieniłam się z serkiem się dogaduje , a on mi zjebał znowu życie . Gdy próbowałam stanąć na nogi on znowu wszystko zniszczył. chciałabym żeby zdechnął. przez niego nie jestem normalna i muszę chodzić do psychologa, przez niego taka jestem . znowu mi to robi , znowu przez niego płacze, znowu czuje się jak śmieć , znowu czuje że jestem samotna. boje się ,boje . nie moge uciec ,musze pomóc mamie , ona też ma ciężko. dzisiaj tato nie mógł znaleźć tabletek na ból głowy . zaczął wszystko przewracać w kuchni wyklinał na mame i krzyczał . jak miałam przy takich wrzaskach spać ? kazał mi się ubrać i iść mu do sklepu tu coś sie zmieniło. powiedziałam " "miałeś siłe iść tam pić ,więc idź sam do sklepu" w tedy się wkurzył ,ale ja nie ustępywałam i mówiłam "nie". nie pomogę mu . zaczął mi wypominać ,że on mi kupił telefon ,że to on mnie wykarmia . Jakoś mnie to nie ruszyło ... na telefon cięzko pracowałam a jego zasranym obowiązkiem jest mnie wykarmić . chodzi o to że mimo że się boję moja nienawiść do niego jest większa. nie pomogę mu . teraz nazywa mnie zdrajcą ,bo nie pomogłam mu gdy ma kaca. kiedyś ściągałam mu buty i kładłam do łóżka gdy przychodził pijany ,a następnego dnia niosłam mu śniadanie ... heh .. ale żałosne z mojej strony
straciłam nadzieje . dalej jesteśmy tutaj z nim w domu ,on śpi ,ale to nie zmienia faktu że dla mnie już nie istnieje on . zawiódł mnie tyle razy .... sprawia cierpienie .. tylko to . najlepiej by było jakby wyjechał gdzieś daleko ,nie pokazywał się i przysyłał alimenty .gdyby nie to że nie mamy pieniędzy bez jego pomocy bez wahania wyszłabym z tego domu. popełniłam błąd ufając mu i nie przejmując myśląc że wszystko będzie dobrze. zaczynałam mieć problemy jak normalna gimbusiara . (tak wiem dziwne słowo ) on to zjebał . wszystko zrąbał . czemu nie liczy się z innymi ? nie chce tu być nie chce tu mieszkać i nie chce go widzieć .
to za wiele dla mnie ... słuchać kłótni od rana i przypominać sobie wszystkie krzywdy ktore mi zrobił ... nie zniose tego .