Faktem jest to, że prostota przynosi szczęście. Ja zawsze wchodziłam głębiej, szare nie było dla mnie szarym.
moje myślenie i analizowanie doprowadziło mnie do zaburzeń. powinnam to traktować jako cenę za dar,czy bardziej jako akt autodestrukcji?
Ludzie biedniejsi się zapadają, ci ustawieni i sprytni wspinają się po tych,którzy toną.
Niekiedy jednak to jedyny słuszny wybór. Przykładem może być rodzic, który chcę zapewnić dziecku dobry start. Zatraca się dla dobra kogoś, tonie i wydobywa z siebie niemy krzyk. Wiele ludzi ma jednakowy system obronny. Woli nie widzieć problemu, nie zwraca na niego uwagi.
"byle do wypłaty!"
a co ja mam robić w takim świecie?
nie da sie go uratować, można się co najwyżej odciąć. nie można jednak uciekać wiecznie.
edukacja, praca, tania emerytura - tak żyjemy.
nikt tak naprawdę nie jest wolny, więzień obowiązków i oczekiwań innych.
taki jest świat i tylko tak można żyć. można uciec na chwilę w swoją własną,małą rzeczywistość, ale prędzej czy później ona cie złapie.
ciekawi mnie, czy jest miejsce gdzie jest inaczej.
to siedzi w głowie? jestem zablokowana? może to ja nie widzę tego prawdziwego świata?
czuję się jak nominał. jeden z wielu.
jaki jest plan wyższy, do czego doprowadza ten świat?
technologia się rozwija, a ludzie są coraz bardziej głupi. chciałabym dożyć destrukcji tego świata. Upadku korporacji, grubych ryb, apokalipsy, zguby pieniądza i wszystkich bezwartościowych nominałów. Nie chcę być taka jak oni,a zaczynam sobie zdawać sprawę,że kończą się moje drogi ucieczki.